poniedziałek, 3 września 2012

O tym jak błędne hipotezy stają się faktami.


[1]
    O tym, że geny kontrolują nasze zachowania, warunkują to jak wyglądamy, czy jesteśmy bardziej inteligentami, sportowcami, aktorami czy jesteśmy upośledzeni, czy mamy na głowie dużo włosów, czy też nasze włosy na głowie są rzadsze niż na rękach, o wielkości biustu i długości penisa, o stężeniu odpowiednich hormonów we krwi, czy naszym nastawieniu do świata wie chyba każdy, a wiedza ta jest nam przekazywana już na poziomie liceum. To, że jest to wszystko nieprawdą (a przynajmniej niezupełnie) wiedzą nieliczni. W momencie opisania struktury DNA przez Watson'a i Crick'a w 1953, wysunęli oni HIPOTEZĘ, że możliwe, że właśnie w DNA zakodowane są nasze geny odpowiedzialne za wszystko co się nam przytrafia oraz warunkujące to kim jesteśmy. Owa HIPOTEZA z biegiem czasu, przez ciągłe jej powtarzanie i czasami błędne interpretowanie stała się PRAWDĄ z którą praktycznie wszyscy zaczęli się powszechnie zgadzać. Ta mała pomyłka wdarła się do podręczników, na wykłady naukowe i w głowy sporej części biologów.
   Spora część osób, która przeczyta ten artykuł może zarzucić mi tworzenie "własnej biologii" czy "nowej nauki", albo po prostu niedouczenie- to akurat nie ma znaczenia, ponieważ fakty jakie przedstawia nam jasno biologia, są niepodważalne i ewidentne, a przez to nie są zależne ode mnie. To podejście biologów zatrzymało się na poziomie fizyki Newtonowskiej gdzie wszystko traktuje się jako materię i gdzie pomija się znacznie energii. Również biolodzy zatrzymali się na poziomie fałszywej "Prawdy", która jest tylko hipotezą- na dodatek błędną. Ja w artykule postaram się przedstawić główne, ale połączone ze sobą zjawiska. Pierwszym tematem jaki chciałbym omówić jest mylne założenie, że geny są odpowiedzialne "za coś" i przede wszystkim to, że gen nie może nam rozkazywać. Kolejnym tematem jaki chciałbym omówić jest kwestia tego, że mutacje wcale nie są przypadkowe, tak jak zakłada to teoria ewolucji Darwina. Ostatnią ważną kwestią jaką chciałbym się zająć na końcu jest istota energii we współczesnej nauce- poglądy Newtonowskie są bardzo przestarzałe, ponieważ w 1925 narodziła się nowa gałąź fizyki- mechanika kwantowa. W momencie 'zrodzenia' mechaniki kwantowej przez Wernera Heisenberga i Erwina Schrödingera powinno zmienić się nasze postrzeganie otaczającego świata... Niestety, wielu naukowców  zatrzymało się na mechanice Newtonowskiej.
 
    Większość błędów pojawia się w momencie, gdy pojęcia stricte naukowe trzeba przedstawić w formie zrozumiałem dla większości ludzi. Wiele fachowych określeń zostało niefortunnie pozmienianych w sposób taki, który z czasem zniekształcił obraz całości, a który tak wbił się do głów ludzi, że zaczęto przyjmować go za fakt. Tutaj odnoszę się głownie do pojęcia zwanego determinizmem genetycznym. Opinia publiczna, przekonania i pogłębiająca się paranoja tak zmanipulowały społeczeństwem, że praktycznie w kanon wbiło się stwierdzenie: "jesteśmy kontrolowani przez geny". Oczywiście jest to nieprawdą, ale o tym głośno się nie mówi. Dlatego postaram się udowodnić, że to nie geny rządzą nami. Tą rzeczą, która naprawdę ma władzę nad każdym organizmem jest... środowisko.
    Oczywiście nie można tutaj pominąć tego, że geny również mają wpływ na nasze życie, ale znacznie mniejszy niż może nam się wydawać. Nikt przecież nie może zaprzeczyć istnienia chorób genetycznych. Owszem- choroby genetyczne istnieją i dotykają około 5% populacji. Pozostałe 95% ma zdrowe geny. Mimo tego, że 95% populacji ma zdrowe geny, które nie są "naznaczone" chorobą to i tak kończą  oni przejawiając symptomy jakiejś choroby tj. nowotwory, choroby serca, przedwczesna śmierć, łysienie, tycie. Oczywiście w momencie, gdy zaczęliśmy wszystko przypisywać genom, nagle wszędzie zaczęto mówić: "jak łysiejesz, to wina genów/ jak tyjesz, na pewno masz geny otyłości/ on umarł za wcześnie... pewnie wina genów". Ludzie wszystko zaczęli przypisywać genom- niestety błędnie. W świetle badań, które wbrew pozorom były przeprowadzane już wiele lat temu (niestety ich wyniki dalej są pomijane na rzecz starych przekonań), to właśnie my naszym życiem, naszym postrzeganiem świata i naszymi przekonaniami 'wybieramy' geny, które mają się uaktywniać. Wyjaśnię teraz po krótcy skąd bierze się takie przekonanie oraz dlaczego jest ono błędne.
   Fałszywe przekonanie, że istnieje coś takiego jak determinizm genetyczny sprowadza się do tego, że w momencie poczęcia gdy jajo spotyka się z plemnikiem zostaje "podjęta ostateczna i niepodważalna decyzja" o tym jak będzie wyglądało nasze przyszłe życie. Wychodzi na to, że nie możemy się od tego wyrwać. Prowadzi to do bardzo niebezpiecznego zjawiska- w momencie, gdy wierzymy, że to geny nami sterują i że to one są odpowiedzialne za wszystko co robimy w życiu, staramy się to usprawiedliwiać. Spora cześć osób otyłych mówi: "mam geny otyłości, więc i tak z tym nic nie zrobię". Innym przykładem mogą być osoby chore na cukrzycę. Dla nich najwygodniejszą opcją jest podanie sobie insuliny i przekonanie, że to już wystarczy. Prowadzi to do lenistwa. Oczywiście koncerny farmaceutyczne wykorzystują tę sytuację podsuwając nam coraz to nowsze i lepsze leki. My bierzemy je myśląc, że sobie pomogliśmy- tak naprawdę sami siebie oszukujemy. Usprawiedliwiając się, że to wina genów stajemy się leniwi. Geny nie kontrolują tego kim jesteśmy, ani jacy jesteśmy. Zanim wyjaśnię, dlaczego geny nie mogą tego warunkować przedstawię jeszcze trzy CAŁKOWICIE przestarzałe i nieaktualne założenia jakimi kieruje się dzisiejsza nauka (które odnoszą się do wszystkich trzech przedstawianych w artykule zagadnień):
1. Większość naukowców wychodzi z założenia, że procesy biologiczne podlegają prawom mechaniki Newtona.
2. Geny kontrolują biologiczne procesy.
3. Darwinowska ewolucja umożliwia istnienie takiej biosfery jaka istnieje.
Wszystkie te 3 dogmaty są nieaktualne i przestarzałe w świetle obecnej nauki.
Ale jeśli jesteśmy w temacie dlaczego geny nie kontrolują wszystkiego są na to 3 podstawowe i niepodważalne dowody, całkowicie zgodne ze stanem wiedzy jaki obecnie posiadamy. Naukowcy na podstawie budowy i fizjologii człowieka zaczęli szukać odpowiedników naszych układów w układach komórki- i znaleźli je. Za układ kostno- mięśniowy człowieka, który umożliwia nam poruszanie się- w komórce można uznać układ mikrotubuli, po których poruszając się odpowiednie białka sprawiają, że komórka może się przemieszczać itp. Układ pokarmowy człowieka można porównać do układu lizosomowego komórki. Można w ten sposób praktycznie każdy układ obecny w człowieku zastosować w skali komórki. Gdy naukowcy przyrównywali nasze układy do układy komórek popełnili podstawowy błąd- mózg utożsamili z jądrem komórki o czym możemy czytać w każdym z podręczników do biologii. Nie trzeba się specjalnie zastanawiać, dlaczego ten błąd jest tak mylący, a zarazem tak potężny- w momencie wyjęcia z ciała człowieka mózgu, człowiek automatycznie umiera. W ciągu kilku sekund ustają wszystkie funkcję życiowe, ponieważ z usunięciem mózgu usuwamy tzw. centrum sterowania. Po wyjęciu z komórki jądra (utożsamianego z mózgiem) komórka dalej żyje i co więcej (!) przejawia swoją całkowitą aktywność tzn. reaguje na bodźce zewnętrzne, trawi, wydala. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, ale to właśnie w jądrze komórki znajdują się wszystkie geny komórki- które jak fałszywie sądzimy rządzą wszystkim. Na tym przykładzie bardzo dobrze widać, że nie może być prawdą, że geny rządzą wszystkim bo najwidoczniej bez nich komórka sobie doskonale radzi. W takim razie jądro komórki nie można utożsamiać z układem nerwowym człowieka. Żeby nie wyglądało to jako kolejna manipulacja fakt ten (że komórka nie potrzebuje jądra do życia i funkcjonowania) obserwuje się bardzo często w laboratoriach podczas usuwania jąder z komórek (anukleacja). Ci ludzie co usuwają te jądra doskonale wiedzą o tym, że jądro komórki nie jest w żadnym wypadku mózgiem komórki i że geny zawarte w jądrze też nią nie rządzą. Jądro jest dla komórki tym co jądro dla mężczyzny- gonadą! Dlaczego?- dlatego, żeby komórka mogła przekazać swoje geny dalej musi mieć jądro- tak samo z facetem- jeśli chce stworzyć potomka który będzie miał jego geny, oprócz posiadania sprawnego penisa musi posiadać równie sprawne jądra. Podobnie jak komórka może żyć bez jądra- tak samo jest z mężczyzną- bez jąder da się żyć, ale jest się wtedy bezpłodnym. Komórka pozbawiona jądra też nie może przekazywać planów budowy dalej. Prawdziwym mózgiem komórki jest MEMBRANA.
    Jest to dość szokująca informacja o tym, że to błona komórkowa (inaczej zwana membraną) jest prawdziwym mózgiem komórki. Najbardziej prymitywne organizmy posiadają praktycznie jedynie membranę, a jednak żyją. To ona jest środowiskiem zachodzenia (dla tych prymitywnych komórek) podstawowych procesów życiowych i odbierania bodźców. Tutaj pojawia się kolejny fakt mówiący, że geny nie mogą kontrolować- geny nie mogą się tak po prostu same włączać i wyłączać. Nie mogą i tego nie robią. Fragment artykułu H.F. Nijhoul (artykuł z 1990 roku) objaśnia całą istotę tego, że geny nie mogą same się aktywować i dezaktywować: "Whene a gene product is needed, a signal from it's environment, not an emergent property of the gene itself, activates expression of the gene"("Kiedy produkt genu jest potrzebny, sygnał z jego otoczenia, a nie dosadna właściwość samego genu, aktywuje wyrażenie tego genu"). W tym prostym sformułowaniu wyraźnie jest pokazane, że to nie geny kontrolują ilości konkretnych, wymaganych przez komórki substancji, a otoczenie wpływa na komórkę, która posługując się genami (w których zapisana jest instrukcja przygotowania konkretnej substancji) tworzy to co jest jej aktualnie potrzebne. Podkreślam jeszcze raz- to otoczenie wywiera presje do wytwarzania substancji, a geny to tylko instrukcje. Sama instrukcja bez potrzeby do jej wykorzystania jest bezużyteczna. I ta prosta prawda sprowadza się do tego, że ponieważ błona komórkowa ma kontakt ze środowiskiem to ona odbiera bodźce środowiskowe jako pierwsza i jeśli jest to konieczne przekazuje je dalej. Nie będę tutaj się rozwodził na jakiej zasadzie błona decyduje co powinno przejść a co wyjść z komórki, dla ciekawskich mogę polecić tylko by sprawdzili pojęcia takie jak białko G, transport transbłonowy  budowa błony, pompy i kanały błonowe. Cała reszta musi uwierzyć na słowo, że błona decyduje o tym, co stanie się w komórce pod wpływem konkretnego bodźca środowiskowego. Wracając jeszcze na chwilę do genów i ich aktywacji- tak jak już wspomniałem: geny nie mogą się same aktywować i dezaktywować  To środowisko wytwarzając bodziec odbierany przez komórkę wpływa na ich działanie. Przedstawię to na przykładzie laktozy: bakterię E.coli jako główny substrat energetyczny wykorzystują glukozę mimo obecności laktozy w podłożu. W momencie, gdy glukozy brakuje, potrafią one zacząć wykorzystywać laktozę, tak długo, aż pojawi się alternatywa w postaci glukozy. By laktoza mogła być wykorzystana przez komórkę, trzeba ją najpierw do komórki dostarczyć- do tego służy białko umiejscowione w błonie zwane permeaza. Permeaza 'łapię' laktozę znajdującą się poza komórką i 'pozwala jej przejść' do środka komórki. W momencie gdy w środowisku jest mało laktozy tak samo mało jest permeazy w błonie komórkowej. W momencie, gdy glukozy jest mało i pojawia się więcej laktozy, permeaza wyłapuję laktozę. Laktoza ta transportowana jest do jądra. I tutaj następuje aktywacja genów- jak wiemy nie mogą one samodzielnie się aktywować, ponieważ czuwają nad nimi białka. W momencie gdy nie ma laktozy w otoczeniu na DNA w miejscu, gdzie jest informacja "jak zrobić białko trawiące laktozę" przyczepia się białko (zwane represor lac). Dopóki nie ma laktozy, białko mocno trzyma helisę DNA nie pozwalając na tworzenie białek trawiących laktozę. W momencie, gdy laktoza pojawia się w środowisku i zostanie przepuszczona do jądra 'podchodzi do represora, łapie go za rękę' i odciąga od helisy DNA. W tym momencie inne maszynerie molekularne mogą spokojnie czytać z DNA instrukcję jak zrobić białka trawiące laktozę (prosta logika: nie ma laktozy- nie tworzymy białek które ją trawią, jeśli laktoza się pojawia, a nie ma glukozy to tworzymy ile tylko można białek odpowiedzialnych za jej trawienie żeby strawić jej jak najwięcej). Białka trawiące laktozę produkowane są tak długo, aż w środowisku znajdzie się glukoza. W tym momencie komórka zacznie na nowo wykorzystywać glukozę i przestanie pobierać ze środowiska laktozę. W momencie gdy poziom laktozy spadnie w środowisku wewnątrz komórki, białko represorowe z powrotem wróci do 'trzymania' DNA nie pozwalając na ekspresję genów odpowiedzialnych za trawienie laktozy. Bardzo wyraźnie widać, że to nie geny aktywowały się i potem wyłączyły. To środowisko wymusiło na komórce, by dała ona POZWOLENIE konkretnym genom na działanie. Jeszcze wyraźniej widać, że to błona komórki jest mózgiem komórki, ponieważ to ona pierwsza za pomocą permeazy wykryła spadek ilości glukozy i podwyższenie ilości laktozy w środowisku i na tej podstawie pozwoliła wysłać sygnały w głąb komórki, że trzeba coś z tym zrobić.
Fakt ten, że DNA samo w sobie nie jest w stanie nic zrobić jest oczywisty, niestety pomijany przez wielu naukowców, którzy nie do końca zdają sobie z tego sprawę, że robią źle. Zwykle badając DNA w momencie jego wyciągnięcia z jądra komórkowego, chromosomy które mamy, czyścimy dalej- zdzieramy z DNA białka i w końcu otrzymujemy czyste DNA, którego używamy w różnych celach. Błąd! W organizmach nie ma czegoś takiego jak samo DNA! Materiał genetyczny zawsze w organizmie występuje w towarzystwie białek. W sumie można by było powiedzieć, że to białka czasami występują w towarzystwie DNA. Pozbywając się białek pozbywamy się części całości obrazu jaki powinniśmy uzyskać. Gdyby nie te białka, które tak starannie staramy się usunąć DNA byłoby w organizmie bezużyteczne.
Ktoś może zapytać- "takim razie jeśli nie materiał genetyczny rządzi organizmem i nie kontroluje go to po co komórka tak bardzo go chroni w sobie?". Odpowiedź jest prosta- materiał ten zawiera instrukcje produkcji odpowiednich "części" komórek. W momencie gdy materiału brakuje, nowe części nie mogą powstać. Komórka chroni informacje potrzebne jej do produkcji części zamiennych. Ale to środowisko determinuje jaka część jest w danej chwili potrzebna. To jak komórka postrzega otoczenie wpływa na to jakie geny zostają uruchomione.
Zanim przejdę do części dlaczego naukowcy pomijają mechanikę kwantową w procesach biologicznych przybliżę jeszcze zjawisko zaobserwowane przez Bruce'a Lipton'a. Odkrył on, że komórki, które "były chorowite" w organizmach ludzi, po ich wyciągnięciu i włożeniu do innego środowiska 'próbówkowego' tak jakby "zdrowiały". Pojedyncza komórka poza organizmem może robić co chce. W momencie gdy mamy do czynienia z organizmem, komórki tworzą gęsto upakowaną wspólnotę, porozumiewająca się ze sobą, przekazującą sygnały i odpowiadająca na nie. Pojedyncza komórka we wspólnocie nie może robić na co ma ochotę. Musi się dostosować do innych. Komórka będąca we wspólnocie w zamian za wolność ma szansę na przetrwanie- tak samo jak ludzie tworzą wspólnoty: mamy z tego większe korzyści niż żyjąc w samotności. Komórka otoczona jest innymi komórkami, które tworzą jej środowisko zewnętrzne. Jeśli komórka działa na rzecz wspólnoty to dlaczego powstają komórki rakowe- które mimo bycia we wspólnocie innych komórek zachowują się jak chcą? Odpowiedź jest prosta- jeśli wspólnota komórkowa nie spełnia wymagania komórki, czy warunki jakie jej daje są złe, komórka ta wyłamuje się i zaczyna żyć własnym życiem, nie słuchając rozkazów innych komórek. Zmierzam do tego, że to błona decyduje o wyłamaniu się komórki. W momencie, gdy komórka współdziała z innymi tak jakby "słucha" ona głosu większości (ten głos to odpowiednie sygnały elektryczne bądź chemiczne). Ale ten stan może się utrzymać do momentu w którym błona zacznie odbierać niespełniające wymagań sygnały. W tedy za pomocą sygnałów zmuszą ona DNA do produkcji takich białek, które pozwalają się od reszty odgrodzić. To nie DNA decyduje o produkcji białek, które posłużą do wyrwania się z otoczenia- to błona zmusza DNA za pomocą sygnałów na robienie tego co jest korzystne. Na takiej zasadzie powstają komórki rakowe, które wywodzą się z komórek, które otoczone innymi komórkami ciała czuły 'dyskomfort'. Takim 'dyskomfortem' może być np. zanieczyszczenie płuc dymem papierosowym. Jeśli jakiejś komórce nie będzie to odpowiadało, po jakimś czasie "wyłamie się" ona z szeregu tworząc prekursory komórek raka płuc.
Przedstawię jeszcze krótko fakty dotyczące tego, że mutacje nie są tak przypadkowe jak sądziliśmy. Pokutują jeszcze przekonania pochodzące z darwinowskiego ewolucjonizmu, że wszystkie zmiany w genach są przypadkowe. Nieprawda! Darwinowska wersja mówi, że wszystkie zmiany są losowe co oznacza, że w momencie, gdy muszę się przystosować albo mi to wyjdzie, albo nie- zależy to czy będę miał szczęście i to   czy akurat w moich genach przytrafi się ta pożądana mutacja. To było nazwane doborem naturalnym. Nic bardziej błędnego. Pierw przedstawię to na przykładzie raka piersi. na 100% kobiet tylko 5% wykazuję genetyczną tendencję do zachorowania na raka piersi, ponieważ faktycznie mają geny, które (jeśli zostaną uaktywnione przez czynniki zewnętrzne) mogą prowadzić do choroby. Pozostałe 95% kobiet jest wolne od genów "na raka". Ale, te 95% kobiet swoim postępowaniem może sprawić, że geny odpowiedzialne za raka pojawią się i wywołają chorobę. Darwinowski pogląd mówi, że te 95% kobiet, które nie miały genów odpowiedzialnych za chorobę uległo losowemu zdarzeniu, które wywołało przypadkową mutację, która okazała się rakiem. To promieniuje podtekstem: "rak jest losowy!". John Carins odkrył, że bakterię nieposiadające enzymu laktazy (odpowiedzialnego za trawienie laktozy) mogą trawić laktozę. Jak to możliwe? Carins zrobił to tak: wziął bakterię pozbawione laktazy i umieścił je na szalce Petriego na której jedynym dostępnym pożywieniem była laktoza! Co to oznacza dla bakterii?- wielki problem. Jeśli nie mogą jeść  oznacza, że nie mogą się rozwijać i rozmnażać. To oznacza w końcu śmierć. Logika podpowiada, że wszystkie bakterię po jakimś czasie powinny poumierać na szalkach z powodu "śmierci głodowej". Niespodzianką było, że po kilku dniach na wszystkich szalkach bakterię, które już dawno powinny nie żyć tworzą pięknie rozwijające się kolonie, które cały czas rosną i mają się dobrze. Jakim cudem to możliwe?! Okazało się, że bakterie te zmutowały... ale nie była to mutacja losowa. Wszystkie bez wyjątku bakterie posiadały odpowiednią mutację w tym samym miejscu. Nie trudno się domyślić po co była ta mutacja- bakterie zmutowały tylko w genach odpowiedzialnych za produkcję laktazy. Wszystkie bakterię zmieniły tak geny, żeby jej produkcja stała się możliwa! Więc gdzie tutaj mowa o losowym doborze naturalnym, jeśli na kilku szalkach te same bakterię wprowadzają identyczne zmiany, w tych samych miejscach DNA? Mimo tego donośnego odkrycia Carinsa, Science- gazeta głównego nurtu naukowego po opublikowaniu jego obserwacji napisała, że Carins zademonstrował: "że bakterię mogą wybrać mutację jaką mają wyprodukować" i uznali to za oczywistą herezję! Odkrycie te było dla ówczesnej nauki zbyt przełomowe, by można było je zaakceptować. Co dopiero świat pojął ewolucję według Darwina, a tutaj pojawiają się nowe fakty o jej błędach! Darwin głosił, że ewolucja była przypadkiem. Nie mieszajmy tutaj boga (który dla nauki powinien nie istnieć i nie powinien być w naukę mieszany), ale ewolucja nie była przypadkowa. W czasie procesu ewolucji pojawiały się 'zaplanowane' mutację. Odkrycia Carinsa przez 9 lat były podkopywane, ale nie udało się ich całkowicie obalić. Po 9 latach od publikacji jego odkrycia Scientific American opublikowało wstawkę, której wydźwięk jest jednoznaczny, mimo użycia naukowych słów. Tłumacząc naukowy bulgot, łatwo można się domyśleć, że autorom artykułu chodziło mniej więcej o to, "że przez 9 lat próbowaliśmy podkopać teorie Carinsa, ale nie udało się, mimo tego, że się staramy, bo jego odkrycie mimo, że jest prawidłowe, nie może takie być, bo burzy to inną wielką teorię".

Przejdźmy teraz do części poświęconej staromodnemu przeświadczeniu, że Wszechświat jest jak materialna maszyna, którą można poznać przez rozkładanie jej na części i kolejne ich łączenie i obserwację. To jest podejście sprzed około 70 lat, kiedy nie była znana fizyka kwantowa. W tamtym czasie świat fizyczny kończył się na atomie, który był najmniejszą niepodzielną kulką zawieszoną w przestrzeni. Błąd! Atom nie jest materialną kulką! To jest staromodne myślenie, które musimy zmienić! Atom to energia- ściślej oddaje to stwierdzenie, że atom to zawirowanie energii (stąd podczas zbliżania się do atomu, można przez niego 'przelecieć' nie spotykając nic). My jesteśmy przyzwyczajeni do atomu w którego centrum jest jądro i dookoła którego krążą elektrony. Błąd! Takie coś nie istnieje. To staromodny model, nie oddający natury atomu. Tamten model wyraźnie mówi "Atom to coś materialnego". Dzisiaj wiemy, że atom nie wygląda jak miniaturowy model Układu Słonecznego. Atom to zawirowania energii, które dają właściwości materialne. Stara fizyka Newtona mówi, że materia jest punktem końcowym, a dzisiejsza fizyka mówi głośne 'nie!'- to energia jest punktem końcowym i bez jej uwzględniania cały obraz jest niepełny. Dzisiaj wiemy, że atomy nie mają wyraźnej granicy- ponieważ energia z której są zbudowane mimo tego, że tworzy coś na kształt kuli nie ma wyraźnie zaznaczanej granicy w której kończy się atom. Oczywiście energia ta przybiera różną postać- jako elektrony, protony, neutrony, kwarki itp. ale to dalej jest energia manifestująca swoją obecność w postaci cząstek wibrujących z określona częstotliwością (czyli mających określoną energię). Dlatego badanie atomów jest tak trudne- by wejść w głąb atomu musimy użyć energii- gdy energia którą my używamy spotyka się z energią atomu, on zaczyna reagować co utrudnia nam jego poznanie. Zjawisko to nazywa się zasadą nieoznaczoności Heisenberga. Im bardziej znamy jeden parametr, który badamy, tym mniej znamy inne parametry.
Biologia powoli zaczyna się dostosowywać do nowego nurtu- holizmu. Holizm wyraźnie głosi, że nie można badać konkretnej rzeczy nie biorąc pod uwagę otoczenia. Wszystko jest ze wszystkim połączone czy to dzięki grawitacji, czy przez pola magnetyczne, elektryczne, czy przez wspólną częstotliwość drgań. Dlatego nasze zdrowie powiązane jest nie tylko z tym co dzieje się w nas w środku. Zdrowie jest powiązane ze wszystkim z czym się spotykamy- z pracą, z relacjami z innymi ludźmi itp. Ciało reaguje na zmiany otoczenia. Wszystkie bodźce mają na nas wpływ. W ciągu sekundy do naszego ciała dociera 4 miliardy [sic!] bodźców z czego my reagujemy może na 2000. Pozostała część nie przechodzi obojętna. Ona też ma na nas wpływ. Patrząc w ekran laptopa widzimy jednorodny, wyraźny obraz. W rzeczywistości ekran laptopa miga bardzo szybko. Tak szybko, że nie jesteśmy w stanie tego świadomie rejestrować. Ale te migania wpływają na nas, ponieważ ekran wysyła do nas energię. Ta energia ma wpływ na nasz organizm. Każdy atom obecny w tym Wszechświecie oddaje i wysyła energię. Atomy wibrują i wysyłają do otoczenia falę energii. Oznacza to, że każdy atom naszego ciała również wibruje dając energię i ją pochłaniając. Medycyna dalej tkwi w martwym punkcie przekonań o tym, że wszystko jest materią. Mimo tego, że tkwi w tym punkcie korzysta ona z właściwości, które opisuje fizyka kwantowa. Patrząc na skany piersi wykonane przez mammograf nie patrzymy na fotografię piersi. Patrzymy na ich obraz- a obraz ten jest obrazem atomów znajdujących się w piersiach. Ponieważ każdy atom ma charakterystyczną dla siebie częstotliwość wibracji możemy widzieć na skanach komórki rakowe, ponieważ w nich są atomy, które drgają z inną częstotliwością niż reszta. My patrzymy na obraz energii. Powiedziałem, że medycyna zatrzymała się w punkcie w którym takiego raka się po prostu wycina. Otwiera pierś i wycina. Energię wykorzystało się jedynie do zweryfikowania czy jest to rak w momencie badania mammografem. Medycyna powinna przekroczyć w końcu ten próg i zrozumieć, że jeśli atomy wypromieniowały energię dzięki której mammograf pokazał nam gdzie jest rak, to dlaczego my nie użyjemy energii tak, by 'dostroić' atomy zamiast je po prostu wycinać? Sprowadza się to do konkluzji, że używając energii można zmienić strukturę materii- przez co zamiast wycinać komórki rakowe, twierdząc, ze to wina genów, możemy starać się energią nastroić atomy komórek by zaczęły zachowywać się tak jak pożądamy.
Mimo tego, że medycyna nie zaszła aż tak daleko, to wiemy i mamy dowody, że energia jest w stanie wpływać na komórki organizmu. Dowiedziono, że transkrypcja komórkowa może być wyindukowana pulsacją pola elektromagnetycznego. Dowiedziono, że działanie słabymi polami elektromagnetycznymi na gruczoły ślinowe wpływa na modyfikacje syntezy białek. Dowiedziono, że za pomocą pola elektromagnetycznego można sterować różnicowaniem komórek krwi. To wszystko sprowadza się do tego, że to nie geny kontrolują procesy komórkowe, a otoczenie przez wysyłanie energii. Energia (w tym wypadku w postaci pola elektromagnetycznego) ma wpływ na produkcję DNA, RNA i białek w komórce, czyli ma wpływ na biochemie tej komórki!
Nauka powinna zmienić myślenie- powinniśmy odejść od stosowania fizyki sprzed 50 lat do opisu zjawisk molekularnych w biologi. Powinniśmy również zauważyć, że to nie winą genów jest wszystko co się nam przytrafia. To otoczenie i nasz sposób postrzegania środowiska wpływa na to co się dzieje w naszych komórkach, a zarazem w naszych ciałach.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
[1]- obrazek ze strony: http://redconcienciaplanetaria.blogspot.com/2010/09/un-gen-limita-la-inteligencia.html
Całość tekstu napisana została przez natchnienie wykładem Bruc'a Liptona. Polecam zajrzeć do Antykwariatu w którym z pewnością znajdziecie wiele książek o podobnej tematyce.

14 komentarzy:

  1. W zasadzie to zarzut powinno się kierować nie do naukowców co do interpretatorów. Spór o to na ile nasze zachowanie zależy od genów, na ile od wychowania a na ile od nas samych trwa od dawna; w zasadzie najogólniej przyjmowanym consensusem jest to, że te trzy czynniki oddziałują wzajemnie. Geny zasadniczo kodują cechy biologiczne, nie mogą się one pojawić niezależnie od genów, nawet przykład z laktozą na to wskazuje - zmiana właściwości organizmu przebiega przez zmianę ekspresji genu. W podobny sposób różna metylacja czy sposób zwinięcia DNA zmieniają aktywność różnych jego części i zmiany te mogą zależeć od warunków. Natomiast uwarunkowań co do poglądów politycznych, psychiki i zachowań jak na razie w genach nie znaleziono, nawet teza że genotyp XYY prowokuje skłonność do przestępstw seksualnych nie znalazła uzasadnienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście nie można się wyprzeć tego, że jak to Pan ujął "Geny zasadniczo kodują cechy biologiczne, nie mogą się one pojawić niezależnie od genów, nawet przykład z laktozą na to wskazuje - zmiana właściwości organizmu przebiega przez zmianę ekspresji genu. W podobny sposób różna metylacja czy sposób zwinięcia DNA zmieniają aktywność różnych jego części i zmiany te mogą zależeć od warunków."- ale właśnie chodziło mi o to, aby pokazać, że w pierwszej kolejności to nie geny decydują o tym co się stanie, ale poprzez naciski środowiska to błona z pomocą białek jakie posiada decyduje na to jakie sygnały przejdą dalej i dzięki temu jakie geny zostaną aktywowane.
    Co do interpretatorów napisał Pan: "W zasadzie to zarzut powinno się kierować nie do naukowców co do interpretatorów."- jak dla mnie to naukowcy są właśnie tymi interpretatorami, którzy starając się zrozumieć jakieś prawo, tezę, czy cokolwiek, czasami popełniają proste błędy, które w konsekwencji wchodzą "w skład" nauki mimo, że nie powinny.

    Pozdrawiam
    Tomasz Płowucha.

    OdpowiedzUsuń
  3. A właśnie nie jest to takie oczywiste - bo białka kontrolujące aktywność genów nie biorą się znikąd - ich syntezę kodują pewne geny. W podanym przykładzie warto zauważyć, że o ile u wszystkich niemowląt aktywne są geny odpowiedzialne za wydzielanie enzymu trawiącego laktozę, o tyle u rdzennych amerykanów ta aktywność zanika a u europejczyków utrzymuje się. Próby zewnętrznego wpłynięcia na ekspresję przez podanie laktozy w mleku, skończyłyby się u dorosłych indian bólem brzucha i wzdęciami.
    Warunki zewnętrzne mogą modyfikować aktywność genów ale w zakresach dozwolonych przez te geny, w efekcie sprawa rozstrzygnięcia jakie wpływy są tymi głównymi przestaje być taka jednoznaczna. Dodajmy też że mogą zachodzić wpływy zewnętrzne nie związane z genami - nadużywanie soli podnosi ciśnienie, wpływając na pracę organizmu, jednak zmiana ciśnienia krwi nie jest związana ze zmianą ekspresji genów a tylko z właściwościami fizycznymi błon biologicznych. Z drugiej strony pewne osoby mogą mieć genetyczną skłonność do rozwoju nadciśnienia i wpływy nakładają się.
    No i wreszcie wpływy nie związane z genami ani biologią - dzieci chowające się w patologicznych rodzinach mają częstsze stany lękowe i napady agresji, co sprawdza się nawet w przypadku dzieci adoptowanych. Tutaj zmiana zachowania jest związana z określoną konstrukcją psychiczną. Z drugiej strony u osób żyjących w stresującym otoczeniu podwyższa się ciśnienie, a jeśli ktoś ma genetyczną skłonność do nadciśnienia... I tak wszystko się nakłada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Warunki zewnętrzne mogą modyfikować aktywność genów ale w zakresach dozwolonych przez te geny"- z tym się oczywiście zgodzę, ale proszę wziąśc pod uwagę, że jest możliwe, że warunki zewnętrzne będą kontrolowały organizm bez użycia genów, aż do ich wykształcenia co potwierdził Carins w doświadczeniach z E.coli- w odpowiedzi na warunki środowiska E.coli same stworzyły sobie odpowiednie geny, by produkowac co im potrzebne

      Usuń
  4. Doświadczenia Carinsa nie są tak całkiem oczywiste - co prawda jego interpretacją było, że bakterie wytwarzały nowe geny bo zaszła drastyczna potrzeba, z pominięciem typowo przypadkowego doboru różnych wersji mutacyjnych, ale już analogiczne doświadczenie Halla pokazało, że w takich warunkach rośnie częstość mutacji w ogóle, przez co efekt jest bardziej podobny do ewolucyjnego wyrabiania odporności na czynnik mutacyjny.
    Ja obstawiam za zmiennym i w różny sposób nakładającym się wpływem czynników genetycznych, środowiskowych, biologicznych i innych przypadkowych, z psychologicznymi włącznie, na całość osoby człowieka, a pan tymczasem chyba usiłuje przepchnąć tezę, że znaczenie mają tylko czynniki zewnętrzne, wraz z takimi nie potwierdzonymi naukowo jak wibracje czegośtam, na co powołują się producenci różnych bioptronów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "częstość mutacji w ogóle, przez co efekt jest bardziej podobny do ewolucyjnego wyrabiania odporności na czynnik mutacyjny"- racja, ale doświadczenie Carinsa wykazały, że u wszystkich osobników przez niego hodowanych zaszła konkretna mutacja w konkretnym miejscu.

      co do czynników zewnętrznych na które ja się powołuje- nigdzie nie napisałem, że tylko one mają wpływ więc proszę mi tego nie wpierać. napisałem, że mają one bardzo wielki udział w tym co się z organizmem dzieje- ważniejszy niż geny, bo to środowisko wymusza na organizmie włączanie i wyłączanie genów.

      jeśli mowa o wibracjach, proszę sprecyzować co to są wibrację "czegośtam", ponieważ ja mówię o konkretnych zagadnieniach i dzisiaj nie jest tajemnicą, że wszystko co posiada energię i potrafi ją przekazywać w najróżniejszej postaci ma możliwość wpływania na czegoś co energię potrafi pochłonąć. najprostszym przykładem może być komórką, która emituje fale elektromagnetyczne o określonej długości. fala ta niesie ze sobą znikomą, ale jednak energię. w momencie dotarcia do człowieka, który potrafi 'odbierać' energię, może wywoływać to różne skutki. najlepszym przykładem są wymienione przeze mnie zmiany w syntezie białek wchodzących w skład śliny pod wpływem bardzo słabego pola elektromagnetycznego. i proszę nie pisać, że próbuje "na siłę" przepchnąć cokolwiek, ponieważ ja nie próbuję niczego przepychać, tylko zwrócić uwagę na to, że to nie genetyka ma tak wielkie znaczenie w tym jak funkcjonuje ciało tylko warunki zewnętrzne. oczywiście genetyka również, ale to właśnie geny zmieniają się pod wpływem środowiska, a nie na odwrót.

      Usuń
  5. Jeśli ze szczepu bakterii potraktowanych antybiotykiem przeżyją tylko te odporne, to potem wszystkie osobniki które z nich wyrosną będą miały tą tamą mutację w tym samym miejscu. Carins nie badał wszystkich bakterii tylko te które wyrosły na ubogim podłożu, tych które umarły nie sprawdzał. Stąd właśnie podobieństwa.

    Gdy podawałem argumenty, że czynniki zewnętrzne i genetyczne się nakładają pan podawał przykłady zmiany genów przez czynniki wewnętrzne; gdy ja zaważyłem że zmiany te mają granice zależne od kodów, pan wyskoczył z mutacją adaptatywną - dlatego właśnie wygląda to jakby znaczenie miały tylko czynniki zewnętrzne, skoro genetyczne są deprecjonowane. Może pan tak nie napisał ale tak to wygląda w dyskusji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podaje głównie takie przykłady, ponieważ o tym był post- że za dużo miejsca poświęca się genom, a czasami trzeba zastanowic się nad czymś innym niż tylko nad tym, że prawie wszystko co się nam przytrafia jest wywołane działaniem genów. ludzie coraz częściej tłumaczą sobie genami wszystko włącznie z katarem- a to jest niebezpieczne

      Usuń
    2. To prawda. Rasizm genetyczny jest już u progu zrealizowania - bodaj dwa miesiące temu wydano jakiemuś nacjonaliście certyfikat, że nie posiada żadnych żydowskich genów. Jakby to był inny gatunek....

      Z drugiej strony badania genetyczne znoszą pojęcie ras jako osobnych grup ludzkich.

      Usuń
    3. o tym nacjonaliście jeszcze nie słyszałem. będę musiał poszukać.
      co do badań genetycznych odbiegnę od tematu- wiadomo one są potrzebne. ale nie można (i o to mi chodzi) iść w skrajność i szukać genów predysponujących do kataru. tak samo można znaleźc geny odpowiedzialne za TENDENCJĘ do tycia, ale to nie znaczy, że jak się ma te geny to trzeba byc grubym. jak tak dalej pójdzie zaraz ktoś znajdzie 'gejowskie geny', 'lesbijskie geny', 'wegetariańskie geny', 'katolickie i muzułmańskie geny'. a to jest chore.

      Usuń
    4. Trzeba jeszcze pamiętać o tym, że bakterie mogą wymieniać między sobą geny. W połączeniu z szybkim rozmnażaniem, i naturalna śmiercią głodową wszystkich konkurentów, powoduje to, że mutacja w pojedynczej komórce, może się błyskawicznie rozprzestrzenić w całej populacji. Mało wiarygodny ten eksperyment...

      Usuń
    5. To dlaczego ta mutacja tak czy siak się pojawiła?

      Usuń
  6. Z mammografią autor popłynął. Mammograf jest wyspecjalizowanym aparatem rentgenowskim, a w tych otrzymany obraz jest cieniem struktur w obrazowanym obiekcie. Podkreślam jeszcze raz cieniem, w piersi nic nie świeci! Natomiast gadanie o dostrajaniu atomów jest fikcją literacką i to bardzo niskich lotów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisałem w tekście, że pierś świeci (chociaż w sumie w innych widmach niż widmo światła widzialnego można się spierać) więc nie wiem skąd to oburzenie- myślę, że Pan/Pani błędnie odczytał/a, że mówiąc 'energia' nie mam na myśli czegoś co świeci i mruga do nas. Co do mammografii pierś pochłania cześć promieniowania Rentgenowskiego stąd w mammografie widzimy tkanki piersi jak i komórki rakowe. Jest to związane właśnie z tym, że komórki rakowe są zbudowane inaczej niż komórki organizmu, dlatego ich pochłanianie promieniowania jest trochę inne niż w przypadku tkanek ich otaczających. A pochłanianie promieniowania trzeba wiązać z atomami.

      Co do dostrajania atomów to my już je potrafimy dostrajać i nie jest to żadna fikcja, tym bardziej nie jest to fikcja niskich lotów. Proszę poczytać o badaniach nad nanocząsteczkami w których zmuszamy cząsteczki do wykonywania zadań jakie my chcemy, a robimy to za pomocą zmian napięcia, promieniowania itp... to jest właśnie strojenie tych cząstek.

      Usuń